piątek, 6 stycznia 2012

Myśli nieuczesane.

Chwili nie da zamknąć się w zdaniu. NIE DA SIĘ. Nie można oddać swoich myśli za pomocą słów, obrazów czy gestów. Każdy zinterpretuje je na swój, indywidualny sposób. I to jest dobre. Do czasu. Są momenty, wydarzenia, których nie można odtworzyć, opisać, przeżyć raz jeszcze. Nawet we własnych myślach. W zmieniającym się świecie doceniam fakt, że z czasem bardziej go rozumiem. Nieważne w jak negatywnie niepożądanym kierunku zmierza. Jednocześnie to sprawia, że niezmiennie oddalamy się od siebie. Nie rozumiemy się na wzajem. Mimo, że świat się kurczy, oddalamy się. No i kwestia wieku. Ona nie ma nic do rzeczy. Zupełnie nic. Dojrzewamy we własnym tempie. Od nas zależy czy chcemy się zaangażować i płynąć z prądem, czy pod prąd. Czy chcemy się zaangażować i uczestniczyć w życiu teraz, później czy też wcale. I nie miejsce, nie otoczenie, tylko my sami o tym decydujemy. I co z tego, że inni nas oceniają? Oceńmy się sami. Analizuję swoje przemyślenia i wiem, że Ameryki nie odkryłam, że większość to tylko moje marzenia. Bo chcemy oceniać. Bo liczymy na ocenę. Bo liczymy na aprobatę. Tak jakby dopiero społeczne przyzwolenie otwierało nam furtkę do udanego życia. Tak jakby bez tego nie można się angażować w swoje życie. Tak jakby bez tego nie można przeżywać siebie w swoim tempie, w swoim nasileniu i wreszcie nie tylko w swojej głowie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz