piątek, 12 sierpnia 2011

Dzień pierwszy.


Na śniadanie szwedzki stół. 



Później gramatyka fińska z Włochem.  Zajęcia zapoznawcze. Lunch. Język fiński w mowie z Mirką. Jeszcze więcej zajęć zapoznawczych. Chyba mamy szczęście. Fińskiego uczą nas prawdziwi pasjonaci. Allu mieszka tu już 7 lat. O gramatyce wie wszystko. Mirka ma 23 lata i chce być nauczycielką. Uwielbiam ją. Jej umiejętności  przekazywania wiedzy. Sposób mówienia. Sposób bycia.

Wieczorem sauna. Zepsuta sauna. Nie poddajemy się. Czekamy do późna, by właściciel naprawił co trzeba. W końcu, w okolicach 23.00, wpadamy do środka! Najpierw dziewczyny, później faceci. Niektórzy są nago. Niektórzy w strojach. W saunie jest ok 70-80st C. Po pierwszym szoku podoba mi się coraz bardziej. Siedzimy na piętrowej ławeczce. Im wyżej, tym goręcej. Co parę minut zlewamy rozgrzane kamienie na piecyku wodą. Jest jeszcze goręcej. Mamy też świeżo zebrane gałązki brzozy, którymi się bijemy. Właśnie. Bijemy. I to jest fantastyczne uczucie. I zapach. 10-15min i biegniemy do jeziora. Lub idziemy. Kładka jest śliska. To jest chyba najlepsza część. Nie siedzenie w saunie. Nie poczucie równości. Wolności. A pływanie. Bez względu na pogodę i temperaturę, w jeziorze jest ciepło. W jeziorze chce się żyć. Tu jest się najbliżej natury. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz