sobota, 27 sierpnia 2011

Seinäjoki

Pierwszy wypad do Seinajoki. Mamy 4 godziny na zwiedzanie i zakupy. Gryzę się, że to mało. I się przeliczam! Nie ma co zwiedzać. Dosłownie. Obchodzimy największe atrakcje; 3 centra handlowe, kościół i fontannę. Szaleństwo. Lukas poświęca cały pozostały czas na poszukiwania jeansów. Chyba robi to po raz pierwszy. Ja kupuję kurtkę przeciwdeszczową – jeden z najważniejszych elementów w życiu codziennym. Przynajmniej dla Fina. Snuję się między półkami i słyszę znajome szeleszczenie. Podchodzę do jakiejś kobiety i pytam czy jest Polką? Tak, ona jest Polką. To pierwsza Polka w Finlandii! Dagmara koniecznie chce się wymienić numerem telefonu. Mówi, że pomoże, jak coś… Mówi, że nie ma tu zbyt wielu Polaków. Prawie wcale. Super! Mniejsza konkurencja :D
Mamy jeszcze godzinę i idziemy do informacji turystycznej. Lukas niechętnie, ale ja potrzebuję map, pocztówek. Całujemy klamkę i czekamy na dworcu na autobus. Nuda! N-u-d-a!
Civil Guard Museum










Największa atrakcja. Kościół.

Po powrocie postanowiliśmy przejechać się na wycieczkę. Bierzemy rowery i pędzimy przed siebie, do wieży widokowej. To tylko 3km od domu. Mimo to, mam problemy z podjechaniem na górkę. Lukas się ze mnie śmieje. Nadaje mi ksywkę „Oma Alina”. Jeszcze się wyrobię! Widok z wieży jest imponujący. Nie możemy go jednak w pełni podziwiać. Na samym szczycie drewnianej budowli jest mnóstwo much. Robimy kilka kiepskich fotek i uciekamy.      


Sugestia?


Ledwo widoczny krajobraz!


Po drodze mijamy dom z samochodem. Opuszczone. Często można tutaj napotkać takie budowle. I takie samochody. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz