czwartek, 11 sierpnia 2011

Helsinki - Lemi.



Czekam przed Dworcem Głównym. Pod pomnikiem Aleksisa Kivi . Nie mam siły ciągnąć za sobą walizki. Zbiera się coraz więcej osób. Stoję na uboczu. Nie potrafię otworzyć się na zawołanie. Widzę Lukasa. Szalony dwudziestolatek. Nadal nie pojmuję skąd się tutaj wziął. Jego miejsce jest przy mamie i dziewczynie. Będzie czas by to wybadać. Poznaję Mari z Maailmanvaihto. Jest zupełnie inna niż myślałam. Spodziewałam się szczupłej, starszej blondynki. Mari jest młoda. Koło 30tki. Nieco przy kości. Z dredami. Z każdym rozmawia.
Pakujemy się i jedziemy. Chyba 4 godz. Z przerwą na zakupy. W autobusie karmią. Rozmawiam z Lukasem. Tylko my rozmawiamy. Inni słuchają muzyki. Czytają. Dojeżdżamy do Lemi. Jest pięknie. Do cywilizacji daleko. Las i drewniane domki. Grupują nas. Mieszkam z Ricą (Niemcy), Rahel (Szwajcaria) i Yukiko (Japonia). Jemy obiad. Wegetariański. Mamy zajęcia zapoznawcze. Padamy na twarz.   
Sauna







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz