poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Extra projekt cz.1.


Pół roku stresu, nerwów i indywidualnej pracy. Okazuje się, że byłam jedyną osobą której zależało. Ktoś wymyślił sobie, że wolontariusze mogą objechać kawałek Finlandii, odwiedzając inne miejsca pracy. Jako, ze pracuje z niepełnosprawnymi, to i cały projekt dotyczył tej grupy właśnie. Z Parnu dopłynęłam/dojechałam do Vihti. Niby to podnóże Helsinek, ale Lehtimaki jest bardziej cywilizowane. Tatev i Dogukan doprowadzili swoje domostwo do ruiny. Niby duży dom, a nas w sumie 6 osób, ale spaliśmy piętrowo i na raty. Nic do jedzenia i zero przygotowania do projektu. I pytania wyprowadzające z równowagi: „a czy my musimy to robić? Co to EVS? Co to wolontariat? Jakie trzeba spełniać warunki?” Mieli prawo nie wiedzieć, w końcu są wolontariuszami dopiero od 8 miesięcy… Czułam się jak na zsyłce. To kara za odrobinę szczęścia i radości, które zaznałam w Estonii?

W piątek odwiedziliśmy gimnazjum. Każdy pokazał prezentację dotyczącą jego kraju. Lukas wrzucił zdjęcia kopalni i pól, Tatev dywanów i krzyży z kamienia, Kristina puściła mołdawski przebój O-Zone „Dragostea din tei”, a Ayse i Dogukan mieli ciągłe problemy techniczne. I Polska. Myślę, że całkiem się zaprezentowałam, zainteresowanie wzbudziłam, więc nie mogło być źle. Z drugiej strony uczniowie wszystkich odwiedzanych szkół byli zbyt nieśmiali by zadawać pytania. Po południu mieliśmy spotkanie z kółkiem cyrkowym...

Sobota. Wspólne gotowanie z podopiecznymi Tatev i Dogukana. Niedziela. Teoretycznie spacer po Parku Narodowym. „Przewodniczka” pomyliła trasy i maszerowaliśmy drogą szybkiego ruchu. Sama radość! Wykończeni zajadaliśmy grillowane parówki sojowe i fiński przysmak – grillowane kanapki z ryżem. Poniedziałek, Helsinki. Wizyta w szkole dla osób z głęboką niepełnosprawnością intelektualno-ruchową. Kolejna prezentacja i powrót do domu. Do Lehtimaki. 















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz