środa, 30 listopada 2011

The weather the...

Trzeba żyć. Nawet na krawędzi. Trochę to przerażające. Zero odpoczynku! Ameryki nie odkryję stwierdzeniem, że w ciemnościach odechciewa się wszystkiego, dosłownie wszystkiego. Wstaję – noc. Wracam z pracy – noc. Jestem w pracy – prawie noc. I co z tego, że był śnieg?? Właśnie, był! W poniedziałek i wtorek, a później temperatura podskoczyła i jezioro mam pod domem.  Śpię w każdej pozycji i w każdym miejscu. A najbliżej głębokiego snu jestem gdy przytulają się do mnie uczennice. „They are so warm and nice” jak mawia Jutta. Rzeczywiście, są. Więc śpię, lub zasypiam. Próbuję czytać, próbuje planować, próbuję wysiedzieć w saunie. Ale może to przez grudzień. A może przez pogodę. Nie pada, ale się zanosi. Finlandia traci nadzieję na zimę. A mi to szczerze wisi, ważne, żeby słońce wyszło choć na parę chwil.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz