czwartek, 8 grudnia 2011

Hyvää päivä.

Pasujesz do tego kraju. Słyszę to już któryś raz. Jestem fińska. Pierwszy raz wspomniała o tym Sabina Królikowska, po jakże bezowocnym egzaminie z całości. Och Sabina, jak mi Ciebie nie brakuje! Teraz Lukas napomniał, że może mam problem z tolerancją laktozy, bo przecież jogurt dziennie dla normalnego człowieka to nie grzech. Ale Lukas, przecież ja normalna nie jestem! Więc grzech. Więc połowa Finlandii grzeszy. I nadal mówię tylko o laktozie. Dobrze, niech będzie.

A dzisiaj był dobry dzień. Grzęzłam od samego rana w ścisku ludzkich ciał i chińskich bubli w największym centrum handlowym po tej stronie Ostrobothni. Tuuri. Bez śniadania. Normalnie nie stanowi to dla mnie problemu. Jednak nadmiar światła, towarów, testosteronu, estrogenu i świątecznego „optymizmu” potrafi zwalić z nóg. A i niezdecydowani uczniowie; jakie korale wybrać – różowe czy bardziej różowe? Mimo to przetrwałam. Z radością mijałam kobietę przy kasie, ona z radością żegnała mnie i kasowała kolejnych nawiedzonych maniaków zakupowych. A i oczywiście  nie tylko jest tłoczniej z powodu świąt, ale Finowie właśnie w ostatnich dniach zyskali zwrot podatku, albo czegoś podobnego. Nie do końca nadążam za ich systemem. Pieniądze wydane, ludzie szczęśliwi. 
W opisto czekała na mnie paczka z ciepłym szalem z Polski. Na zajęciach, których nazwy nie przytoczę bo jest zbyt długa, malowałam Hello Kitty i rozmawiałam, a właściwie słuchałam (i nawet rozumiałam) fiński. Śmieszne, gdy mówię cos po fińsku, każdy jest zaskoczony, raczej pozytywnie. Słyszę „Hyvää!”, co w wolnym tłumaczeniu znaczy: „dobrze, ale wszystko źle”. Więc mimo wszystko jest progres. I jak tu się nie cieszyć? Później już z górki, kawa i malowanie paznokci. Zupełnie jak w polskim urzędzie. I było super, naprawdę bosko wręcz. Tylko klucz od mieszkania zgubiłam. I zanim go odzyskałam osiwiałam. I zanim go znalazłam tłum ludzi wyrósł na mojej drodze. Tłum uczniów dokładniej. I wszyscy chcieli mnie przytulać w tym jednym momencie, w którym ja zastanawiałam się gdzie w Lehtimaki dorobię sobie stracone klucze i nerwy. No i przytulałam każdego. I każdy mnie przytulał. Tak po prostu, bez przyczyny. Więc to był dobry dzień. I niech tak zostanie. Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz