sobota, 24 września 2011

What’s up Poland? Czyli środa.

Wieczorne wyście do centrum. Zdarza się to tylko raz, bo 5km to nie przelewki. Siedzimy w West Endzie, czekamy na „happy hour”. Środa to dzień studentów. Poznajemy ludzi z Jamajki, Ghany i Finlandii. Fińscy studenci są ubrani głównie na czarno i mają czarny make-up. Studenci z Jamajki noszą kolorowe ubrania. Ogromna przepaść między tubylcami i obcokrajowcami. Jeden zagorzały wielbiciel obcokrajowców z Jamajki zapamiętuje jedynie nasze narodowości. I co parę chwil słyszę "What't up Poland?!".
W barze wygodne skórzane fotele, hard rock i tanie drinki. Robimy mnóstwo zdjęć. Robimy z siebie idiotów. Lukas przechodzi siebie i wypija 9 piw. Dopełnia się ciderem. Gdy kasa się kończy idziemy z Tatev i Aise zwiedzać miasto. Mijamy tłumy pijanych ludzi.  Wracamy piechotą przez las. Idziemy w ciemno. Dosłownie. I w przenośni. 








Nocne zwiedzanie.





Powrót.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz